Nauka u nas jest jak najbardziej indywidualna i dostosowana do
umiejętności osoby jeżdżącej - jeżeli płacisz za godzinę, to przez
ten czas instruktor skupia na Tobie swoją uwagę. Osoby liczące na galop
w pierwszej godzinie jazdy szybko oblewane są zimnym prysznicem w
postaci utraty równowagi w siodle przy zwykłym stępie ;).
Zaczyna się od podstaw, czyli lonżowanie i ćwiczenia odpowiednich mięśni, żeby rozruszać te, które zazwyczaj nie są używane. W zależności od postępów lonżę można "zgubić" nawet w trzeciej godzinie i przejść do samodzielnego stępa. Później już wszystko zależy od osobistych predyspozycji. Początki kłusa najczęściej oznaczają powrót na "smycz" ;), ale na krótko.
Galop jest równoznaczny z możliwością wyjazdu w teren naturalnie cały czas pod okiem instruktorki. W momencie, kiedy równowaga w siodle jest konkretnie złapana i nie ma obaw upadku przy byle jakim piruecie, czy wybryku, to można przejść do nauki skoków.
Myślałby kto, że na tym już można skończyć. Osobiście twierdzę, że przestanę się uczyć jeździć, kiedy umrę ;). Może gdybym była pewna, że potrafię bez mrugnięcia okiem dosiąść każdego konia, wygrać nim każde zawody jeździeckie i zdobyć wszystkie trofea, to mogłabym wtedy powiedzieć, że umiem idealnie jeździć i niczego więcej nie muszę się uczyć :). Prawda jest taka, że nie chodzi o to, żeby osiągnąć ideał, tylko cały czas dążyć do niego. Poza tym cały sekret tkwi w tym, że uwielbiamy te czteronogie, nieparzystokopytne pojazdy napędzane owsem :).
Zaczyna się od podstaw, czyli lonżowanie i ćwiczenia odpowiednich mięśni, żeby rozruszać te, które zazwyczaj nie są używane. W zależności od postępów lonżę można "zgubić" nawet w trzeciej godzinie i przejść do samodzielnego stępa. Później już wszystko zależy od osobistych predyspozycji. Początki kłusa najczęściej oznaczają powrót na "smycz" ;), ale na krótko.
Galop jest równoznaczny z możliwością wyjazdu w teren naturalnie cały czas pod okiem instruktorki. W momencie, kiedy równowaga w siodle jest konkretnie złapana i nie ma obaw upadku przy byle jakim piruecie, czy wybryku, to można przejść do nauki skoków.
Myślałby kto, że na tym już można skończyć. Osobiście twierdzę, że przestanę się uczyć jeździć, kiedy umrę ;). Może gdybym była pewna, że potrafię bez mrugnięcia okiem dosiąść każdego konia, wygrać nim każde zawody jeździeckie i zdobyć wszystkie trofea, to mogłabym wtedy powiedzieć, że umiem idealnie jeździć i niczego więcej nie muszę się uczyć :). Prawda jest taka, że nie chodzi o to, żeby osiągnąć ideał, tylko cały czas dążyć do niego. Poza tym cały sekret tkwi w tym, że uwielbiamy te czteronogie, nieparzystokopytne pojazdy napędzane owsem :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz